Jadąc do Gruzji miałam pewne oczekiwania i wyobrażenia, jednak zostałam zaskoczona zarówno krajobrazami, jak i kuchnią! Spotkałam tam targi i stragany z jedzeniem, które są dla mnie szczególnie fascynujące. Zakupy w takich miejscach dają mi dużo radości. Za supermarketami nie przepadam – ważny jest dla mnie kontakt z człowiekiem, rozmowa ze sprzedawcą.
Jak widzicie na zdjęciach, na straganach najczęściej sprzedawane są owoce i warzywa, które są podstawą gruzińskiej kuchni. Nie bez znaczenia są również przyprawy, których w Polsce nie uświadczycie. Najbardziej polecane to:
- adżika – paprykowo-korzenny sos, sprzedawany również w postaci sypkiej. Może być zarówno czerwona, jak i zielona, w zależności od koloru papryki
- dżira – dodatek do takich dań jak kebabi czy chinkali
- kindża molodi – stosowane do mięs, zwłaszcza gotowanych
- chmeli-suneli – doskonała do zup, mięs i sosów
- papryka – słodkie i ostre, począwszy od grubo siekanych, aż do mocno zmielonych
- regani – bazylia czerwonolistna, świetna do sałatek i warzyw
- swańska sól – doskonała do sałatek. To też jeden z moich zakupów, ma niesamowity aromat, czuć zioła a kolorem przypomina curry
Mimo że w kuchni gruzińskiej używa się w większość znanych w Polsce składników, to dzięki wymienionych wyżej przyprawom mają one wyjątkowy smak. Innymi charakterystycznymi dodatkami są orzechy włoskie, aromatyczne zioła (najczęściej kolendra), czosnek, ocet i nasiona granatu.
Na pewno nikogo nie zaskoczy to, że najlepsze jedzenie jest w domowych kuchniach, a że spaliśmy w prywatnych kwaterach, to korzystaliśmy z tej opcji 🙂 W czasie posiłku całe jedzenie jest postawione na stole, a nie jak to jest zazwyczaj u nas w domach, że każdy dostaje swoją porcję na talerzu. Jedzenia jest dużo i jest urozmaicone, ale nigdy nie zabraknie chleba (który nie ma nic wspólnego z polskim chlebem) i sera (podobnego do koziego). Nieodłącznym elementem posiłków jest wino! A jak wiadomo, wino gruzińskie jest zaliczane do jednego z lepszych.
Jedliśmy dużo smacznych produktów: mięsa, ryby, warzywa. Trudno powiedzieć, co było najlepsze: może ostre warzywa podawane na ciepło, a może ryby? Na pewno na szczególną uwagę zasługuje również zupa gulaszowa, która była sycąca i rozgrzewająca. Popatrzcie na zdjęcia i sami oceńcie, czy dania wyglądają apetycznie 🙂
Popularny w Gruzji chleb pszeniczny puri wypiekany jest na wewnętrznych ściankach dużego cylindrycznego pieca. Jest on wyjątkowo smaczny, zwłaszcza jedzony tuż po przygotowaniu 🙂 Piekarnie można spotkać na każdym kroku, więc nie ma problemu z jego zakupem.
Podobna sytuacja jest z serem. Jest dostępny prawie wszędzie, różni go tylko poziom słoności. Ale gdy je się go z pysznymi pomidorami, przestaje to przeszkadzać.
Najpopularniejszym gruzińskim daniem jest chaczapuri – cienkie ciasto nadziewane delikatnie solonym serem lub z serem na wierzchu. W zależności od regionu może się trochę różnić – można spotkać chaczapuri z serem i mięsem czy z jajkiem na twardo. Należy też zwrócić uwagę na chaczapuri adżaruli, czyli placek z serem i jajkiem sadzonym, który swoim kształtem przypomina łódkę, a na wierzchu polany jest rozpuszczonym masłem.
Typowe gruzińskie chinkali można zjeść w wielu miejscach, a w Tbilisi spotkamy restauracje, które specjalizują się w tym daniu. Są to pierogi w kształcie sakiewek, ze zgrubieniem ze zwiniętego ciasta na szczycie, wypełnione aromatycznym i soczystym mięsem (w wersji oryginalnej wołowo-wieprzowym) lub na przykład grzybami lub serem (w wersjach wegetariańskich). Potrawę je się palcami, trzymając za zgrubienie na szczycie – należy bardzo uważać, żeby z pierogów nie wyciekł sos będący esencją dania! Chinkali popija się piwem, oczywiście gruzińskim 😉
A na koniec coś słodkiego. Ulubioną słodyczą w Gruzji są czurczhele, czyli nawleczone na sznurek orzechy zanurzone w gęstym kisielu gruszkowym, jabłkowym lub winogronowym. Kształtem przypominają świecę. Są dość specyficzne, moje pierwsze spotkanie było raczej słabe – smakiem przypominały mi sfermentowane wino i nie były wystarczająco smaczne, abym chciała jeść je później. Jednak współtowarzysze podróży twierdzą, że w innych rejonach były one bardzo smaczne. Każdy lubi coś innego.
A chcielibyście, aby na naszych ulicach sprzedawano takie owoce jak granaty? 🙂 Z tą myślą Was zostawiam i mam nadzieję, że kiedyś będziecie mieli okazję spróbować prawdziwej kuchni gruzińskiej.